Amerykanie podobno widzieli go z Księżyca

Obecny widok Wielkiego Chińskiego Muru pochodzi z okresu dynastii Ming (1368-1644).

Wyjeżdżamy z Pekinu na północ. Po około 40 kilometrach wyłania się zza horyzontu niewielkie pasmo gór Badaliang. Góry te nie są wysokie średnia wysokości dorównuje naszym "Górom Sowim", ale tu niedaleko Pekinu tworzą przełęcz Juyonguan. To tu właśnie zamyka owo pasmo górskie fragment muru, który z niecierpliwością zamierzamy obejrzeć.

Dostrzegamy w oddali zarysy muru Chińskiego. Swoim kształtem przypomina szarożółtego węża kłębiącego się i wijącego między wzniesieniami w gąszczu karłowatych krzewów porastających zbocza gór. Nie tworzy linii prostej wznosi się i opada, skręca się i wije. Za chwilę oplata nas i mamy fragmenty Wielkiego Muru dookoła przed i za sobą.

Nasz przewodnik Lao nie oszczędza nas w swych opowieściach o tym zabytku. Mur w tym miejscu ma prawie 10 metrów wysokości i jest szeroki na 10 osób stojących obok siebie. Policzyliśmy to szybko i wyszło nam jakieś 6 metrów. Gdy pokonywaliśmy strome schody wydawało mi się jakbym wspinał się na dach świata. Wokoło tylko góry i niekończący się mur. Co pewien fragment na murze znajduje się wieża, w której niegdyś odpoczywali broniący muru żołnierze armii wielkiego cesarza. Niestety już dawno stracił swoje znaczenie obronne.

Obserwując ludzi wędrujących po murze otrzymuję od małego chłopca niewielki zwój zapisanego papieru. To na pamiątkę (w chinach wszędzie można znaleźć kram z pamiątkami). Zaraz nasz przewodnik olśniewa nas treścią tajemniczego zwoju papieru. Okazuje się że jest to fragment słynnego poematu o "Wielkim Murze" poety z dworu cesarza Xuan Zhong TaiPo, który pisał:

"[i]...Wielki Mur oddziela Wielkie Chiny od pustyni,
i ciągnie się niczym Wielki Wąż nieskończenie.
Ani po jednej stronie ani po drugiej
nie stoi żadne miasto, lecz wyrwane z domów
trzysta sześćdziesiąt tysięcy ludzi...[/i]"

Prawdopodobnie chodzi tutaj o wielką cesarską armię. Ruszamy w dalszą wędrówkę po murze. Niektóre jego fragmenty są tak strome że doprawdy trudno się po nich wspinać. Nie dajemy jednak za wygraną i przeciwstawiamy się kamiennemu potworowi podążając do wieży na samym szczycie wzniesienia.

Kolejny dzień pobytu w Chinach zbliża się do końca. My jeszcze postanowiliśmy udać się do grobowca dynastii Ming. Wzdłuż "Świętej Drogi", którą jedziemy stoją liczne figury lwów, koni i demonów oraz postaci ludzkich.
Autorem artykułu jest Adam Topor Artykuł pochodzi z serwisu [url=http://artelis.pl/art-192,18,110,Kultura_i_Rozrywka,Amerykanie_podobno_widzieli_go_z_Ksiezyca.html]www.Artelis.pl[/url]
31/12/2007     Redakcja Budowle.pl
Nasz portal stosuje pliki cookies w celach świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie oraz w celach statystycznych i reklamowych. Korzystając z serwisu, zgadzasz się na użycie plików cookie, więcej szczegółów w naszej polityce cookies. Zamknij